czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział IV

~Lodo~

Właśnie stoję z Albą w parku w umówionym miejscu i czekamy na Facunda i jak on tam woła na swoją dziewczyn?? A już wiem i na jego "Candusię"! Boże, bez obrazy ale jak dla mnie to jest po prostu przesłodzone! O właśnie ich widzę!
- Hej, poznajcie się to jest moja dziewczyna Candelaria a to są moje koleżanki Alba i Lodovica. - przedstawił nas sobie Facundo.
- Hej miło mi was poznać! - powiedziałam równo z Al na co się zaśmiałyśmy.
-Mi was też miło poznać. - powiedziała Candusia.
- Muszę wam coś powiedzieć. - oznajmił Facundo z poważną miną.
- Tylko nie mów, że zostaniesz ojcem ! - wykrzyczałam siląc się na powagę ale i tak nic z tego nie wyszło bo wybuchłam nie pohamowanym śmiechem, na co Alba jak i chłopaki stojący za nimi zawtórowali mi.
- Hahaha, aleś ty dowciapna. - zironizował Facu. - Chciałem wamp powiedzieć, że Candusia będzie chodzić z nami do jednej szkoły.
- Tak samo jak moi znajomi. A o to oni: Jorge, Nicolas i Valeria. - powiedziała Candelaria.
- Miło mi! - powiedziałam równo z Albą. Z parku przenieśliśmy się do jednej z kawiarenek i muszę przyznać, że Cande, Jorge, Nicolas i Valeria są spoko. No prawie bo ten Nicolas jest nieco szurnięty. Podsumowując ten dzień zaliczam do udanych.

~Następnego dnia~

Gdy wstałam rano od razu podbiegłam do okna by sprawdzić temperaturę okazało się, że jest prawie trzydziści stopni, a dlatego, że mamy weekend postanowiłam zadzwonić do Alby i zaproponować jej plażę.
- Hej, Al!- zawołałam do słuchawki.
- Witaj, moja kochana Lodovico! Cóż ty ode mnie chcesz? - usłyszałam w odpowiedzi.
- Mam Ci do zaproponowania spacer na plaże. Co ty na to
- Jak na lato! To o której się spotykamy? - zapytała.
- Za godzinę pod moim domem?
- Mi tam pasuje. To do zobaczenia! - i rozłączyłą się a ja w podskokach udałam się do szafy z której po krókim namyśle wyciągłam ubrania. Po ogarnięciu się zeszłam na dół by skonsumować jabłko, które leżało w koszyku. Po piętnastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi, poszłam je otworzyć.
- Przepraszam za spóźnienia le szukałam okularów przeciwsłonecznych, a po krótkiej chwili zauważyłam, że mam je na głowie. - powiedziała zdyszana Alba.
- Oj, Al, oj. Ależ ty rozgarnieta. - westchłam.
- No wiem. A teraz chodźmy. - pociągnęła mnie za rękę , a ja za nim wyszliśmy zdążyłam krzyknąć, że wychodzę. Na blaży bawilyśmy się wyśmienicie! Co chwilę się wygłupiałyśmy albo chlapałyśmy wodą, w końcu zmęczone udaliśmy się do lodziarni. Po zakupie lodów szłyśmy powolnum krokiem na ławkę. Gdy do niej doszliśmy pogadaliśmy trochę i pośmialiśmy jak to miałyśmy w zwyczaju i w między czasie zjadłyśmy lody. Zaczęłyśmy się zbierać gdy usłyszałam krzyk dziewczyny.
- Zostaw mnie! Nie rozumiesz co do ciebie mówię? Zostaw! - widziałam jak blondyna się z nim męczy więc postanowiłam jej pomóc.
- Nie rozumiesz co się do ciebie mówi? - spytałam się chłopaka gdy do nich podeszłam.
- Spadaj stąd, to nie twoja sprawa!
- Może i nie moja, ale nie powinno się tak traktować dziewczyn!. - wylrzyczałam mu prosto w twarz i odwróciłam się w stronę dziewczyny. Na moje pytanie czy wszystko w porządku pokiwała głową twierdząco.
- Spadaj suko. - usłuszałam jego głos i nie panując nad emocjami gwałtownym ruchem odwróciłąm się i przywaliłam mu prosto w nos. Brunet pod wpływem uderzenia upadł na ziemię.
- Jesteś nienormalna!- darł się trzymając się za krwawiący nos i wiąc z bólu. Nie zwarzając na jego krzyki pociągnęłam blondynkę w stronę Alby i wszystkie trzy usiadłyśmy na ławce.
- Na pewno wszystko w porządku? - ponownie zadałam pytanie blondynce.
- Tak i dziękuję Ci za pomoc. - odpowiedziała słabym głosem.
- Nie ma sprawy. A tak poresztą jest Lodovica.
- A ja Alba! - usłyszałam głos przyjaciólki.
- Miło mi was poznać jest Mercedes. - przedstawiła nam się blondynka. Zaproponowałyśmy jej spacer na co Merceds chętnie przystała. W czasie spaceru ja i Al trochę o sobie poopowiadałyśmy a następnie swoją opowieść zaczęła Mechi.
- No więc tak, pochodzę z Paryża moją pasją jest moda jak i muzyka. W Paryżu uczęszczałam do zwykłej szkoły ale po godzinah miałam dodatkowe lekcje z muzyki. Do Włoch przeprowadziłam się wczoraj i nie znam tutaj nikogo, będę uczęszczała do tutejszej szkoły.
- I tutaj się z tobą nie zgodzę, przecież znasz tutaj dwie osoby: mnie i Lodo. - Mechi zaśmiała się.
- Wiem i dziękuję.
- Nie ma zaco i fajnie bybyło gdybyśmy chodziły do tej samej szkoły. - powiedziałam.
- No i to jak! I poznałabyś resztę naszych znajomy! - poparła mnie z wyraźnym entuzjazmem Alba.
- Dzięki dziewczyny. - przytuliła nas. Po godzinie zadzwoniła do niej mama i kazała jej wrócić do domu. Umuwiłyśmy się, że skontaktujemy się telefonicznie bo wcześniej wymieniłyśmy numery. Ja i Al stwierdziłyśmy, że też udamy się do naszych domów. I tak minął nam kolejny dzień.